Overblog
Suivre ce blog Administration + Créer mon blog
5 février 2011 6 05 /02 /février /2011 21:31

 

  0184 - Deuil ND 18 03 2006

 

 

 

 

Deuil La Barre drugim miejscem pracy i modlitwy

Deuil la Barre leży na północ od Paryża, między Sekwaną a lasami Montmorency, 15 km od centrum stolicy i korzysta z uprzywilejowanej pozycji geograficznej. Sąsiaduje bezpośrednio z Montmorency. Liczy 20292 mieszkańców i rozciąga się na obszarze 376 hektarów.

Miasteczko ma jedną parafię rzymsko-katolicką, obsługującą jednak 2 kościoły. Kościół parafialny w części został zniszczony w 1944 roku przez pocisk V2, który przez pomyłkę uderzył w kościół, zabijając ks. proboszcza i wiele innych osób.

 

Przy tamtejszej parafii, obok głównego kościoła pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, przez około 50 lat żyły i pełniły posługę chorym Siostry ze zgromadzenia francuskiego - Soeurs du Sacré Coeur. Prowadziły one podobną działalność opiekuńczo-charytatywną do tej wykonywanej przez Siostry Serafitki w Montmorency. Oprócz tego były związane także z pracą parafii będąc odpowiedzialnymi za katechizację dzieci i młodzieży.

W początkach pracy w tejże parafii było około 20 sióstr, ale już np. w roku 1988 były tylko 3 siostry i to w podeszłym wieku. To skutek, między innymi, braku powołań zakonnych.

 

 

 

Rozne 0634 exposure

 

 

 

W takiej sytuacji, Siostry z Deuil coraz częściej zwracały się o pomoc do młodej i coraz liczebniejszej wspólnoty Sióstr Serafitek z Montmorency. Najpierw były to sporadycznie lub okresowe zastępstwa w opiece nad chorymi.

 

Od 1 sierpnia 1988 roku na prośbę Sióstr z Deuil Siostry z Montmorency przejęły całkowicie pracę z chorymi tak w Ośrodku jak i w mieście Deuil. Siostry Sacré Coeur opuszczają definitywnie dom w Deuil 10 sierpnia 1988 roku.

 

Prawie przez rok Siostry z Montmorency pełniły posługę w Deuil mieszkając nadal u siebie a w międzyczasie dokonywały gruntownego remontu domu opuszczonego przez poprzednie Zgromadzenie a należącego do Stowarzyszenia Oeuvres des Soeures. Konkretna prośba o przejęcie domu i pracy w Deuil została skierowana właśnie przez Przewodniczącego Stowarzyszenia Pana Claude Dessauce listem do Matki Generalnej Lucencji – Anieli Kuźnickiej z dnia 23 września 1988 w którym między innymi czytamy:  

 

Jak Matce wiadomo dom Sióstr Zakonnych w Deuil la Barre w pobliżu Montmorecy jest opuszczony, ponieważ Siostry, które tam pracowały odeszły na emeryturę. Bylibyśmy bardzo wdzięczni gdyby kilka Sióstr z Waszego Zgromadzenia mogło objąć ten dom, by zająć się Ośrodkiem Zdrowia oraz katechezą dzieci i młodzieży .

 

Pan Przewodniczący Stowarzyszenia skierował także list do Wikariusza Biskupa a równocześnie proboszcza w Montmorency Ks. Charles Mullier w którym informuje o zamiarze przejęcia domu i pracy w Deuil przez Siostry Serafitki z Montmorency .

 

W odpowiedzi na ten list Wikariusz Biskupi Charles Mullier, zawiadamia, że Biskup i jego rada zgadzają się na powstanie nowej obecności Sióstr w domu w Deuil jako wspólnoty zależnej od istniejącej już w Montmorency. Równocześnie pisze, że podejmie dalsze kroki celem formalnego załatwienia tej sprawy: przygotuje projekt umowy i przedstawi go zainteresowanym stronom do oceny i ewentualnego podpisania. Jako warunek stawia, że przynajmniej jedna Siostra musi być zaangażowana wyłącznie do pracy katechetycznej .

 

29 listopada 1988 roku zostały też przez prowadzone rozmowy pomiędzy Matką Generalną Zgromadzenia Sióstr Serafitek Lucencją Kuźnicką, proboszczem parafii w Deuil Ks. Raoul Pinte i Przewodniczącym Stowarzyszenia Panem Claude Dessauce. Zaś następnego dnia Matka generalna z Przełożoną z Montmorency udały się do Pontoise, by rozmawiać w sprawie ewentualnego przejęcia domu w Deuil z Ks. Bonnet, odpowiedzialnym za sprawy zakonne w diecezji.

 

Pod datą 16 luty 1989 znajdujemy list wikariusza biskupiego Charles Mullier zawierający projekt umowy, skierowany do sześciu osób zainteresowanych sprawą .

 

 

Rozne 0460

 

 

 

 

 

W międzyczasie wyremontowano dom i 2 września 1989 utworzona została nowa wspólnota w Deuil składająca się z 4 Sióstr: Matka Lucecja Kuźnicka – przełożona, która w czerwcu zeszła z urzędu Matki Generalnej, S. Ilidia Kowalczyk – katechetka, S. Alfreda Kamińska – pielęgniarka i S. Luiza Różańska - studentka .

 

14 września 1989, w Uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego, wikariusz biskupi Ks. Charles Mullier dokonał poświęcenia kaplicy umieszczając w niej Najświętszy Sakrament. Zaś 2 grudnia tegoż roku tamtejszy Proboszcz Raoul Pinte, poświęcił dom zakonny pod wezwaniem Błogosławionego Ojca Honorata Koźmińskiego. Tak rozpoczęło się normalne życie i praca wspólnoty Sióstr Serafitek w Deuil La Barre.

 

2.2.1 Realizacja charyzmatu samarytańskiego we Francji

 

Siostry, posłuszne wezwaniu Konstytucji i wyzwaniom znaków czasu, i tu podjęły pracę z chorymi. W Konstytucjach Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Bolesnej czytamy:

 

Apostolską troską obejmujemy starców, chorych i ułomnych, którym służymy w szpitalach. Zakładach i domach; okazujemy im współczucie przez czynną miłość. W ten sposób chcemy być dla nich znakiem Jezusa czyniącego dobrze wszystkim. Szczególną uwagę poświęcamy umierającym, pomagając im przygotować się do spotkania z Bogiem .


  Siostry właściwie wykonywały ten sam rodzaj posługi względem chorych jak w Montmorency. Wchodziły coraz bardziej w nowe środowisko, które już trochę znały zastępując i współpracując z poprzednim Zgromadzeniem Sióstr, które pozostawiły w pamięci ludzi bardzo dobre wspomnienia. Ceniono je za ich ofiarę, poświęcenie i skromne, ubogie życie. O tym szacunku dla Sióstr Sacré Coeur świadczy fakt, że imieniem jednej z nich, Soeur Azelie, nazwano jedną z większych ulic miasta.

 

Także i tu Siostry posługują chorym w Ośrodku znajdującym się w domu, ale przede wszystkim odwiedzają chorych w ich domach i świadczą im różnorodną pomoc. Społeczeństwo Deuil okazuje się być bardziej ubogie i potrzebujące opieki charytatywnej.

 

2.2.2 Potrzeba podjęcia pracy katechetycznej

 

Już przy przekazaniu domu, jako warunek postawiono Siostrom Serafitkom przejęcie katechizacji, którą z wielkim powodzeniem i uznaniem prowadziła wcześniej S. Odile ze Zgromadzenia Sióstr Sacré Coeur. Była to absolutna nowość i wielkie wyzwanie dla Sióstr. Chodziło, bowiem o zupełnie inny rodzaj pracy, wymagający innego przygotowania niż praca z chorymi. Mimo braku takiego specyficznego przygotowania pracą katechetyczną zajęły się siostry pielęgniarki, godząc jedną posługę z drugą. Nie była to praca poza charyzmatem Zgromadzenie, ponieważ przewidują ją i mówią o jej znaczeniu Konstytucje Zgromadzenia:

 

Zgromadzenie gorliwie włącza się w przekazywanie orędzia zbawienia przez katechezę, stosując się w tej pracy wiernie do nauki Kościoła. W pracy wychowawczej mamy obowiązek chronić dzieci i młodzież przed zgorszeniem i dopomagać im w wyborze prawdziwych wartości. Siostry wychowawczynie i katechetki – przez postawę budzącą zaufanie i gotowość niesienia pomocy – starają się być dla młodych przykładem i moralnym oparciem .

 

 

Rozne 0151

 

 

 

 

Parafia w Deuil, jak i wiele innych, odczuwała dotkliwy brak katechetów. Często tę funkcję pełnili ludzie świeccy przygotowywani przez Proboszcza. Siostry zajęły się katechizacją starszych dzieci i młodzieży. Starszą młodzież katechizował Ks. Proboszcz.

 

Jednakże ten nowy rodzaj apostołowania dał Siostrom możliwość dotarcia do kolejnej kategorii ludzi: do dzieci, do młodzieży i do rodziców. W ten sposób poszerzały się możliwości szerszego oddziaływania.

 

Katecheza nie była czymś obowiązkowym. Nie odbywała się w szkole, ale przy parafii. Zadaniem duszpasterzy było szukanie i przekonywanie dzieci, młodzieży i ich rodziców o potrzebie i sensowności katechezy. Siostry podjęły się tego zadania umieszczając w różnych częściach miasta afisze z zaproszeniem na katechezę, rozdawały ulotki do skrzynek na listy, chodziły po domach zapraszając osobiście.

 

Dniem katechezy była środa. W tym dniu, bowiem dzieci i młodzież nie miały normalnych zajęć szkolnych, lecz różnego rodzaju zajęcia sportowo-rekreacyjne. Katecheza nie rzadko w planie tego dnia zajmowała ostatnie miejsce.

 

Katechizacja to nie tylko godzinne spotkanie środowe. Obejmowała ona wiele innych działań i form. Tak np. Siostry utworzyły scholę parafialną, przygotowywały misteria o tematyce religijnej, organizowały z dziećmi pomoc dla ubogich i dla misji. Jedną z form katechizacji było też organizowanie z dziećmi i ich rodzicami wyjazdów do różnych sanktuariów.

 

Ważną formą katechizacji było intensywne przygotowywanie do Sakramentów, do chrztu dzieci dorosłych, do I Komunii Św., do bardziej dojrzałem inicjacji chrześcijańskiej zwanej Profession de Foi, oraz do Bierzmowania. Ze względu na zaniedbania w formacji chrześcijańskiej, często I Komunia Św. łączyła się z udzielaniem chrztu świętego.

Partager cet article
Repost0
18 novembre 2010 4 18 /11 /novembre /2010 21:55

Collégiale3

 

 

 

collégiale4

 

 

 

 

collégiale9

 

 

 

 

collégiale5

 

 

 

 

collégiale6

 

 

 

collégiale8

 

 

collégiale7

 

 

 

 

collegiale 2

 

 

La collégiale de Montmorency est un bel édifice de style gothique flamboyant. Mais elle est surtout remarquable pour sa belle série de vitraux de la Renaissance. Édifiée de 1515 à 1563 sur l'ordre de Guillaume de Montmorency, et poursuivie par son fils le Grand connétable Anne de Montmorency, la collégiale remplace un précédent édifice roman du XIIe siècle. Elle était destinée à devenir la nécropole des Montmorency. Le chœur fut édifié de 1515 à 1530, la nef construite par Jean Bullant entre 1558 et 1563. L'édifice était fermé à l'ouest par un simple mur et en tant que nécropole, ne possédait pas de clocher.

 


 

 

aniol kolegiaty

 

 

 

 

collegiale st martin

 

mini-Kolegiata

 

 

 

 

 

colegiata

 

 

vitrail

 

 

reflet

 

 

Partager cet article
Repost0
7 février 2010 7 07 /02 /février /2010 14:11

Poznan1

Adam Suwart

Ale Pan Bóg kocha!

Poznański Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Intelektualnie należy do najbardziej znanych tego typu placówek w Polsce. Od ponad 40 lat ofiarnie prowadzą go siostry serafitki, które nie tylko profesjonalnie opiekują się swymi podopiecznymi, ale także wskazują im drogę do Pana Boga.

Po domu oprowadza nas jego szefowa, siostra Cecylia Belchnerowska, zarządzająca placówką od półtora roku. Dom Zgromadzenia Córek Matki Bożej Bolesnej (Sióstr Serafitek) w Poznaniu, położony tuż nad Wartą, na terenie dawnej podmiejskiej osady św. Roch, a dziś prawie w centrum miasta, jest dobrze znany większości poznaniaków. Nic dziwnego, skoro jest jedyną tego typu placówką w mieście.

Siostry opiekują się tutaj niepełnosprawnymi intelektualnie dziewczynkami i kobietami w wieku od 3 do 30 lat. Podopieczne najczęściej dotknięte są wrodzonymi wadami genetycznymi, zespołem Downa, autyzmem, dziecięcym porażeniem mózgowym. - W większości przebywają u nas tak zwane dzieci niechciane — opowiada siostra Cecylia. Około 80 procent wszystkich podopiecznych ma rodziców, którzy bądź sami zrzekli się części swych praw do dzieci, bądź prawa rodzicielskie odebrał lub ograniczył im sąd. Wynika to z różnych powodów — opowiada zakonnica. Część rodziców sama dotknięta jest niepełnosprawnością i po prostu nie potrafi zająć się swoim potomstwem lub nawet zagraża ich życiu i zdrowiu. Inni nie są w stanie zaakceptować choroby dziecka. Jeszcze inni mają świadomość, że nie podołaliby opiece nad dzieckiem z poważnymi dysfunkcjami. Pozostałe 20 proc. to rodzice odwiedzający systematycznie swoje dzieci, zabierający je z okazji świąt i wakacji letnich.

Prawdziwy dom

Siostry doskonale zdają sobie sprawę, że w takiej sytuacji nie mogą ograniczyć swej działalności wyłącznie do opieki fachowej, która jest zresztą doskonale zapewniona, ale przede wszystkim muszą powierzonym ich pieczy dziewczętom stworzyć prawdziwy dom. — Wiele dziewcząt trafia do nas już w trzecim roku życia i pozostają aż do dojrzałości — opowiada siostra Cecylia. Jest oczywiste, że nasz dom jest dla nich całym światem. Tworzymy tu więc prawdziwą, choć nie tę naturalną i pierwotną rodzinę.

U sióstr serafitek jest więc wesoło, jak w każdym, pełnym miłości domu: są baliki, zabawa na świeżym powietrzu, czas na wspólne śpiewanie, gry, rozmowę czy po prostu na przytulenie i kontakt osobisty. Jest też jednak, a może nade wszystko, czas dla Pana Boga. — Staramy się wychowywać dzieci w duchu roku liturgicznego — wyznaje siostra dyrektor. Dzieci uczestniczą w nabożeństwach. Obecnie podczas Wielkiego Postu: w Gorzkich Żalach czy w Drodze Krzyżowej. Na nabożeństwa zwożone są wszystkie dzieci, także te na wózkach — niesprawne fizycznie. Raz w miesiącu ksiądz kapelan odprawia też Mszę św. w kaplicy Domu, wraz z kazaniem dla wszystkich dzieci, a siostry przygotowują oprawę liturgiczną z udziałem naszych mieszkanek. Nie tworzymy jednak „getta” — mówi pogodnie siostra Cecylia. Wychodzimy na zewnątrz i jesteśmy obecni w normalnym życiu społeczeństwa. W pozostałe niedziele miesiąca grupa podopiecznych bierze udział w dziecięcej Mszy św. w położonym tuż przy Domu Sióstr Serafitek kościele pw. św. Rocha. - Nikogo to nie dziwi i dzieci z parafii akceptują naszą obecność — wyznaje siostra Cecylia. Choć 25 lat temu, gdy rozpoczynałam swoją pracę w zakonie, właśnie od opieki nad dziećmi w naszym poznańskim domu, było nieco inaczej — relacjonuje zakonnica. Zdarzało się, że gdy jechaliśmy z dziećmi tramwajem, to mieliśmy wokół siebie metrową wolną przestrzeń. Ludzie po prostu obawiali się naszych podopiecznych. Dziś widać, jak wiele przez to ćwierć wieku się zmieniło. W samym Domu dzieci odwiedzane są zresztą przez kilka młodych osób z działającego przy parafii św. Rocha duszpasterstwa akademickiego, przez wolontariuszy z różnych poziomów szkół poznańskich, a także dorosłe osoby, które przebywając na rencie lub emeryturze chcą się czuć potrzebne i jeszcze w miarę sił pomóc naszym niepełnosprawnym mieszkankom. Dziewczynki bardzo przywiązują się do swoich gości. Odbywają się też spotkania integracyjne z młodzieżą z poznańskiego Gimnazjum nr 63. Są to bardzo integrujące i rozwijające wspólne zajęcia plastyczne i muzyczne, przygotowane przez nauczycielkę tej szkoły.

„Pozwólcie dzieciom przyjść do Mnie” — wszystkim!
Duża część dziewczynek z poznańskiego Domu Pomocy Społecznej przygotowuje się też, w różnym wieku, do przyjęcia Pana Jezusa w Eucharystii. - Przygotowanie do Pierwszej Komunii Świętej naszych podopiecznych jest w pierwszej kolejności uzależnione od stanu relacji dziewczynki z opiekunką — stwierdza siostra Cecylia. To bowiem opiekująca się siostra jako katechetka wprowadza dziecko w świat wiary. Wprowadzenie to zaczyna się właśnie od prowadzenia dziewczynek do kościoła, oswajania z liturgią Mszy św., z muzyką w kościele, ze śpiewami, z zapachem kadzidła, z dzwonkami. W ten sposób, poprzez taką percepcję zmysłową rzeczywistości duchowej, dziecko z niesprawnością intelektualną zbliża się do Pana Boga.
Wiek dziecka, w którym przystąpi ono do Pierwszej Komunii św., jest bardzo zróżnicowany — nieraz jest to 12 lat, nieraz 24. Każda sytuacja duchowa jest wyjątkowa i nad każdą dziewczynką, jej przeżyciami i emocjami pochylamy się indywidualnie — opowiada zakonnica. Siostra Cecylia przekonuje, że nikt z nas nie może ocenić stanu duchowego drugiej osoby, także niepełnosprawnej. Za każdym razem jest to Boża tajemnica. — Nie możemy twierdzić, że dziecko z powodu swojej niepełnosprawności intelektualnej jest na „niższym poziomie” duchowym niż my — mówi siostra serafitka. Może być całkiem odwrotnie.
Siostry sprawujące opiekę nad dziewczętami z niepełnosprawnością intelektualną są do tego fachowo przygotowane. Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci spełnia wszystkie standardy, jakie stawia prawo i spełnia ważną rolę w systemie państwowej pomocy społecznej. Siostry i osoby świeckie pracujące w Domu mają akademickie przygotowanie pedagogiczne, rehabilitacyjne czy psychologiczne, a w pracy katechetycznej z niepełnosprawnymi opierają się na dokumentach Kościoła — na przykład „Dyrektorium Ogólnym o Katechizacji” z 1997 roku oraz na własnym doświadczeniu i pomysłach, jak w prosty i komunikatywny sposób przekazać ogromną miłość Boga do każdego człowieka.

O głębokim znaczeniu doświadczenia Boga w życiu swoich podopiecznych dziewczynek każda z sióstr serafitek mogłaby opowiadać bardzo długo. Dziewczęta potrafią zaskoczyć swoim doświadczeniem wiary. Siostra Cecylia przytacza wymowną anegdotę: Niedawno rozmawiałyśmy z jedną z dziewczynek po pewnej naszej uroczystości. Zwróciłam się wtedy do niej: - Popatrz, jak ty masz dobrze; jedna siostra, i druga, i trzecia Cię kocha, a mnie to nikt nie kocha... Dziewczynka zamilkła, spojrzała na siostrę zakonną i odrzekła: Ale Pan Bóg kocha!

Partager cet article
Repost0
1 janvier 2009 4 01 /01 /janvier /2009 22:26

Image hébergée par Casimages.com : votre hébergeur d images simple et gratuit



Depuis quelques mois les Soeurs Franciscaines Polonaises de Notre Dame des Douleurs sont présentes au Gabon. Elles sont confrentées à beaucoup de difficultés mais elles sont contentes de pouvoir vivre leur mission dans ce pays. S.Leokadia est avec les enfants et la cathechèse, les deux autres soeurs préparent un dispensaire. Nous leur souhaitons beaucoup de santé dans ce nouveau climat et la joie du coeur dans leurs témoignage.Pensons à elles dans nos prières.





Image hébergée par Casimages.com : votre hébergeur d images simple et gratuit

Image hébergée par Casimages.com : votre hébergeur d images simple et gratuit
Partager cet article
Repost0
4 octobre 2007 4 04 /10 /octobre /2007 21:38

 

Adaptacja w środowisku francuskim, specyficzne cele oraz warunki realizacji zadań.

            Już w trakcie opisywania wysiłków związanych z powstaniem domu wspomnieliśmy o niektórych trudnościach, z jakimi spotkały się pierwsze Siostry.

Trudności te stanowiły naturalną konsekwencję wchodzenia w nowe środowisko, które wymagało adaptacji i otwarcia się na to, co nowe. Pisał o tym Ojciec Święty Jan Paweł II w Encyklice Redemptoris missio, gdzie między innymi czytamy:

 

Misjonarze pochodzący z innych krajów winni włączyć się w świat społeczno-kulturowy tych, do których zostali posłani, przezwyciężając uwarunkowania środowiska swego pochodzenia. Tak, więc powinni nauczyć się języka regionu, w którym pracują, poznać najbardziej znamienne przejawy tamtejszej kultury, odkrywając jej wartości w bezpośrednim doświadczeniu. W ich przypadku nie chodzi oczywiście o zaparcie się własnej tożsamości kulturowej, ale o zrozumienie, docenianie, popieranie i ewangelizowanie kultury środowiska, w którym działają, a zatem o to, by byli w stanie nawiązać z nim rzeczywisty kontakt, przyjmując styl życia będący znakiem ewangelicznego świadectwa i solidarności z tamtejszymi ludźmi. 

Trudności pobytu na obczyźnie poza zorganizowanym Zgromadzeniem

 

Niewątpliwie pierwszą trudnością i wyzwaniem było pogodzenie się z faktem samotności na obcej ziemi i przebywania poza Zgromadzeniem. Siostra Donatylla w listach do Matki Generalnej jak również w Kronice często o tym pisała. Widziała potrzebę pozostania we Francji, ale równocześnie bardzo tęskniła za Polską, za mamą, za Zgromadzeniem.

W jednym z listów pisała, porównując siebie z S. Florencją:

 

S. Florencja to ma chyba inną naturę niż ja, jej się tu podoba, mówi, że do śmierci tu będzie. Ja to bym lotem ptaka poleciała do Was. Mama moja też już jest starsza, ciągle się pyta, kiedy wrócę. Ona biedna nic nie wie, że pobyt mój ma być na dłuższy czas.

Teraz, co do mojego przyjazdu to serce się wyrywa do Was, również mam moją kochaną mamę, która jest już starsza, ciągle pisze mi w listach, kiedy się zobaczymy. Czytając list, łzy stają mi w oczach- ofiarka, która też trochę kosztuje. Jednak roztropność nakazuje pozostać.

Szczególnie było jej trudno pogodzić się z tym, że była przez tak długi czas pozbawiona swojej wspólnoty zakonnej. W jednym z listów czytamy:

 

Ja już jestem więcej niż dwa lata poza Zgromadzeniem odosobnienie to odczuwam może teraz więcej niż z początku - płacze prawie codziennie- pesymizm mnie opanował jest to chyba wynik wyczerpania ogólnego.

 

            W poczuciu odpowiedzialności i realizmu, uprzedzała Siostry, które mają zamiar przyjechać do Francji, o trudnościach, z jakimi się muszą zmierzyć. Z drugiej jednak strony pragnęła, by siostry przyjechały jak najprędzej, by ulżyć jej samotności.

 

Ja nie chcę sióstr unieszczęśliwiać, gdyby później tęskniły bardzo i narzekały na mnie. Razem by nam się tak nie przykrzyło. Tu jest tyle naszych kochanych Polaków. Przepraszam, że tak nudzę, ale mi się samej bardzo przykrzy. Może, św. Józef, którego obrałam sobie od początku za opiekuna mojej podróży i mojego pobytu we Francji sam coś pomyśli i załatwi. Każe mi czekać to zaczekam, żeby tylko miały przyjechać

 

            W Kronice pisała również o tym, jak próbowała radzić sobie i szukać pociechy w samotności:

            Modliłam się dużo za przyczyną Matki Najświętszej i Świętego Józefa, którego tu w szpitalu była duża figura na ogrodzie. Kiedy przechodziłam spoglądając na Niego mówiłam: Święty Józefie pomóż mi, przyprowadź mi moje Siostry, opiekuj się mną gdyż jestem tu sama, itd.

Na ile trudną była dla pierwszych Sióstr, a zwłaszcza dla Siostry Donatylli, rozłąka z Ojczyzną, a zwłaszcza ze Zgromadzeniem, widać wyraźnie z fragmentu kolejnego listu:

 

pogrzeb-s.Donatylli-w-Montmorency1970.jpg

pogrzeb s.Donatylii


gr--b-S.Donatylli-1970.jpg
grób S.Donatylli

Pragnieniem moim jest abym mogła być pochowana na cmentarzu w Oświęcimiu abym z bliska mogła popatrzeć się na rozwój naszego Zgromadzenia, oraz aby ktoś od czasu do czasu odwiedził moją skromną mogiłę i pomodlił się za moją biedną duszę. Jeżeli by zaszła konieczna potrzeba, że musiałabym tu być pochowana na ziemi francuskiej to i na to się chętnie zgadzam, będzie to już moja ostatnia ofiara dla Zgromadzenia, które naprawdę kocham, któremu nic odmówić nie mogę.

Na klinice miałam ze sobą obrazek naszej Czcigodnej Matki Założycielki, kiedy tak bardzo cierpiałam, kiedy się czułam tak samotna pomiędzy obcymi z dala od swoich, to brałam ten obrazek do ręki i patrzyłam się na moją kochaną Matkę wtedy mi się wydawało, że się uśmiecha do mnie, czułam się mniej osamotniona a dolegliwości stawały się lżejsze. Kiedy tylko mogłam modliłam się dużo, łączyłam modlitwę z cierpieniem w intencjach Kościoła św. naszego Zgromadzenia, za cały świat itd.

Proszę nie myśleć, że jestem pesymistką nie, jestem taka jak byłam, ale muszę być lepszą i świętszą.

 

 Bariera językowa

 

Drugim wymaganiem adaptacji w nowe środowisko stał się oczywiście nowy język i związana z nim inna mentalność. Tak w Listach jak i w Kronice znajdujemy odzwierciedlenie trudności, z jakimi spotkały się pierwsze Siostry i jakie stają przed nimi także dziś. Była to bariera utrudniająca normalny, codzienny kontakt z ludźmi a także utrudniająca podjęcie pracy. W jednym z listów S. Donatylla pisała:

 

Jest mi bardzo ciężko, bo same Francuzki i nie mogą się ze mną dogadać, trudno chciałabym coś dać ze siebie dla dobra wspólnego, dlatego się trzeba pomęczyć z początku, najgorzej z językiem, ale trochę już idzie.

Siostra Florencja(...) miała dużo trudności z powodu właśnie tegoż języka, dla braku którego nie mogła rozpocząć pracy w szpitalu.

Dla Siostry Florencji była to też nie mała ofiara z początku. Nie znając języka, otoczenia, znalazła się całkiem sama.

 

Warto zaznaczyć, że Siostry podjęły pracę i równocześnie zaczynały się uczyć języka. To oczywiście utrudniało im naukę, ponieważ nie wiele czasu na nią zostawało.

 

 Potrzeba odpowiedniego przygotowania zawodowego.

 

            Jak już zaznaczyliśmy poprzednio, siostry nie mogły podjąć samodzielnego prowadzenia domu dla nich przygotowanego, ponieważ nie miały wymaganego wykształcenia pielęgniarskiego. Co prawda, np. S. Donatylla była pielęgniarką dyplomowaną, ale z dyplomem polskim, który nie był respektowany przez Ministerstwo Zdrowia Francji. Trzeba było więc zdobywać od nowa dyplom we Francji. Taka sytuacja pozostała do dziś.

            S. Donatylla była pierwszą Polką, która taki dyplom zdobyła. Kosztowało ją to sporo, jak sama pisze.

 

Ja muszę myśleć o dyplomie francuskim, bo nasze są nieważne. Rada orzekła, że jedna, chociaż musi mieć dyplom francuski i być odpowiedzialna za całość.

 

            Nauka w obcym języku i w innej mentalności nie była łatwa ani dla S. Donatylli ani dla innych. S. Donatylla nie kryje tych trudności:

 

Czas zdobycia dyplomu francuskiego był czasem dosyć ciężkim dla mnie, trzeba było sobie odmówić niejednej przyjemności, jak np. zwiedzania Paryża, uczestniczenia w różnych uroczystościach religijnych, spotkaniach naszych rodaków, nie mówiąc o nocach nieprzespanych i różnych trudach w obcym otoczeniu. Czysta intencja ponawiana przy każdym zdaniu, przy każdym słówku niezrozumianym a szczególnie przy każdym egzaminie pisemnym, który był prawie, co dwa tygodnie, została sowicie wynagrodzona. Podobno jestem pierwsza jako Polka przyjezdna, która przystąpiła do egzaminu. Było nas 500 do egzaminu jedna piąta odpadla.

 

            Z drugiej strony zdawała sobie sprawę, że nie wystarczy tylko jej dyplom, że trzeba robić wszystko, by zdobyły go także inne Siostry.

 

S. Celiana musi się uczyć języka i iść do szkoły pielęgniarskiej gdyż ja sama nie utrzymam na dłuższy czas, w każdej chwili może się coś stać i zostaną na lodzie

 

Sprawa uzyskania dyplomów nie była łatwa. Nie każdej z sióstr się to udało, ale jak widzimy w załączniku wiele z nich swój trud uwieńczyło zdobyciem dyplomu. Siostry niemające polskich dyplomów, pielęgniarskich ale nostryfikowaną polską maturę, po wstępnym egzaminie rozpoczynały szkołę, która trwała 3 lata. Te, które posiadały polskie dyplomy pielęgniarskie mogły podjąć naukę na drugim roku szkoły pod warunkiem zdania egzaminu przejściowego. W ostatnich latach wprowadzono zasadę, że wszyscy kandydaci muszą zdać egzamin wstępny konkursowy, co bardzo utrudniło dostanie się do szkoły. W niektórych szkołach siostry mogły nosić habity a w innych musiały przywdziać cywilne ubranie z tzw. względów tolerancyjnych.

Tabela I

Siostry, które zdobyły francuski dyplom pielęgniarski

 

L.p.

Imię i nazwisko siostry

Rok

Szkoła

1.

S.Donatylla Wilkosz

1967

Św. Józef- Paryż

2.

S.Celiana Dunal

1969

Św. Józef- Paryż

3.

S.Alojza Ptak

1975

Św. Józef- Paryż

4.

S.Lidia Bargiel

1980

Chaptal- Sarcelles

5.

S.Rufilia Gancarczyk

1984

Chaptal- Sarcelles

6.

S.Alfreda Kamińska

1984

Św. Józef- Paryż

7.

S.Teresa Kosior

1992

Św. Józef- Paryż

8.

S. Gabriela Chamik

1999

Św. Józef- Paryż

9.

S.Dawida Mokrzycka

2003

Francusko-amerykański szpital w Bobigny

 



 
Partager cet article
Repost0

Présentation

  • : Congrégation des Soeurs Franciscaines
  • : Congrégation vouée au service des malades,fondée en Pologne en 1881.Diffuse en permanence L'apostolat dans différents pays.
  • Contact

Bienvenue-Witamy

 Pieta-01.jpg         Bonjour à tous -Witamy         
Bienvenue à tous et à toutes .Merci pour votre passage sur notre site.La congrégation des soeurs Franciscaines de Notre dame des Douleurs oeuvre avec volonté et acharnement pour soulager et accompagner les plus meurtris par la vie,en leur prodiguant les soins physiques et spirituels nécéssaires à leur bien-être.

Dziękujemy wszystkim odwiedzającym nasze stronice internetowe za poświecony czas na przeglądnięcie artykułów i zapoznanie się z naszym posłannictwem i misją w Kościele. Zgromadzenie Córek Matki Bożej Bolesnej zgodnie z charyzmatem Założycieli stara się służyć i pomagać ubogim,chorym i cierpiącym.
Zgromadzenie świadome ogromu pracy w tej dziedzinie, przychodzi z pomocą potrzebującym. Podejmuje dzieła z przekonaniem i oddaniem aby w miarę możliwosci poprawić i stworzyć lepsze warunki życia człowieka. 

Centre de soins infirmiers

      
Centre de soins infirmiers des Sœurs

29, rue du Marché
95160 Montmorency
Tel:01.39.64.75.40


Permanence au Centre:
de: 12h à 12h30
      16h à 17h
      19h à 19h30
Soins infirmiers à domicile sur RV

Place des Victimes du V2

95170 Deuil la Barre

Tel :01.39.83.15.52

 

Permanence :

de :   12h à 12h30

et de: 18h à 18h 30
Samedi et Dimanche sur RV

Soins infirmiers à domicile

Sur RV

Messes à Deuil et Montmorency

Messes dominicales à Deuil la Barre
Samedi à 18 h à Notre Dame

dimanche à 9h.30 
en l'église Notre Dame
Place des Victimes du V2
à 11h
en l'église Saint Louis
10 rue du Chateau

 

Messes dominicales à Montmorency

samedi à 18h30 à la Collégiale

dimanche à 10h

en l'église St.François

à 11h15

à la Collégiale

Visit from 10/09/07